Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 27 marca 2014
Tytuł oryginału: A Week to Be Wicked
Przekład: Agnieszka Kowalska
Cykl: Spindle Cove (tom 2)
Liczba stron: 304
Minerwa Highwood
zamiast wystroić się na bal, woli zostać w domu i zatopić się w lekturze.
Minerwa zamiast wyruszać na poszukiwanie księcia z bajki, woli wyruszyć w
nieznane, na przykład do jaskiń, gdzie odkrywa pierwsze ślady dinozaurów w
Spindle Cove. Panna Highwood jest bardzo nietypową kobietą wysokiego stanu,
której nie przeszkadza że jest postrzegana jako dziwaczka. Nawet jej własna
matka załamała ręce i straciła wszelką nadzieję na dobry ożenek najstarszej
córki. Szansę ma jednak młoda Diana, przepiękna, rumiana młodsza siostra
Minerwy. Matka sióstr jest przekonana, że Diana wpadła w oko wicehrabiemu
Payne. Ich myślenie szybko zostaje zweryfikowane, gdy okazuje się że Colin i
Minerwa uciekli, aby bezpiecznie dostarczyć kobietę na sympozjum stowarzyszenia
geologicznego…
Dawno temu
straciłam nadzieję na to, że romans historyczny mnie zaskoczy. Doskonale znam
repertuar motywów, które pojawiają się w każdej powieści tego gatunku. Zawsze
wiem co kiedy nastąpi, ale mimo wszystko czytam takie książki, ponieważ są
świetną odskocznią od życia codziennego. Są dowcipne, pełne miłosnych uniesień,
a uszczypliwe dialogi między głównymi bohaterami niejednokrotnie wprawiają w
doskonały nastrój. Powieści te najczęściej są miłymi umilaczami nudnych
wieczorów, ale Tygodnia na uwiedzenie nie można zaliczyć do tej kategorii.
Jest to książka, która zapada w pamięć. Znajduje się w niej wszystko, co
zostało wyżej wspomniane, ale tym co ją wyróżnia na tle innych z gatunku jest
sama główna bohaterka oraz motyw, który zmusił ją do rozpoczęcia znajomości z
wicehrabią.
Nigdy nie spotkałam
się z romansem historycznym mającym główną postać kobiecą, która para się
nauką. I to nie byle jaką, bo geologią. Minerwa ma ogromną wiedzę na ten temat,
a co dodatkowo czyni ten fakt atrakcyjnym jest znalezisko, którego dokonuje
pewnego dnia w jaskini. Dochodzi do tego, że w romansie trzecim głównym
bohaterem staje się gipsowy odcisk stopy dinozaura! Jestem tym zachwycona,
ponieważ Tessa Dare stworzyła całkiem świeżą postać kobiecą. Minerwa w żadnym
stopniu nie jest powieleniem schematu damy z wysokich sfer. Ileż już było
książek historycznych, gdzie główne bohaterki tylko czekają na bycie uratowaną
z opresji. Panna Highwood postanawia wziąć życiową szansę we własne ręce i
podążyć za marzeniem. Nie było momentu, w którym jej osoba by mnie irytowała.
Wręcz przeciwnie, polubiłam ją od samego początku, a jej zaciętość i pragnienie
dążenia do wiedzy tylko sprawiły, że na samym końcu powieści było mi jej
ogromnie szkoda. Już miałam nadzieję, że autorka ominie pokrętne przekonania co
do obiet z tamtych czasów, jednak nie obyło się bez ciosu prosto w serce.
Co do Colina,
wicehrabiego, można mieć kilka zastrzeżeń. Przy jego kreacji autorka poszła
niestety po najmniejszej linii oporu. Sierota - załatwione, niepoprawny hulaka
- załatwione, flirciarz - załatwione, jego psychika cierpi - czemu nie. Przy
każdej kolejnej ujawnionej cesze coraz wyżej podnosiłam brwi, żeby w końcu się
poddać i przestać zauważać tę schematyczność. Gdybym tego nie zrobiła to z pewnością
gorzej oceniłabym powieść. Na szczęście nie zrobiła z niego zaborczego samca
alfa, co przyjęłam z wielką ulgą.
Największą zaletą
powieści są dialogi. Brzmią autentycznie, nie są nienaturalnie długie, więc nie
doświadczycie monologów. Humor przejawia się praktycznie w każdej wymianie
zdań, a docinki głównych bohaterów są jak dobry show w telewizji. Dzięki temu
książkę czyta się błyskawicznie. Sama nie wiem kiedy połknęłam ją w zaledwie
dwa dni. Być może to również dlatego, że Tessa Dare nie pogardziła
słodko-gorzkimi momentami. Obecnie na rynku można znaleźć ogrom powieści dla
kobiet, które są przesłodzone. Tydzień na uwiedzenie jest odskocznią od tej
słodkości. Jest to książka z pazurem, na którą warto zwrócić uwagę.
Za egzemplarz dziękuję portalowi Sztukater.
8 Komentarze
Piękna okładka, a i treść zapowiada się ciekawie. 😊
OdpowiedzUsuńOkładka jest świetna :D
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że główna bohaterka ma kruczoczarne włosy, a nie rude... :D
UsuńRomans historyczny... takiego jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńOgólnie romansu historycznego nigdy nie czytałaś? :) Czas nadrobić! Jak chcesz się rozerwać przy lekturze i śmiać do rozpuku to ta książka jest strzałem w dziesiątkę :)
UsuńLubię takie lekkie książki do przeczytania w jeden wieczor. Chętnie przeczytam! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam. Miłej lektury! :)
UsuńLubię romanse historyczne, a i okładka i Twoja recenzja zachęcają do tej książki, więc być może ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń